sklep. po co komu człowiek?

Byłem dziś w sklepie kosmetycznym, by odebrać zamówienie internetowe. Przywitały mnie cztery ekspedientki rozmawiające na środku pustego sklepu. Spytałem, jak odebrać zamówienie złożone przez internet. Ku mojemu zaskoczeniu pokierowały mnie do maszyny – na dotykowym ekranie 1,5×1 m należało podać numer telefonu, a wówczas wysuwał się papierek z numerkiem zamówienia, który to papierek należało wziąć i zanieść do kasy, przy której stała pani, która wydała mi moje zamówienie nie pytająca o nic, tylko przez komputer już poinformowana, o co mi chodzi. Co to ma wspólnego z klimatem? Hm. Według mnie, czegoś tu jest za dużo – ludzi albo komputerów. Pragmatycznie stawiając sprawę można dojść do przekonania, że za dużo jest o ludzi; przecież to i tak komputer wydaje polecenia, wskazuje odpowiednią przesyłkę, sprawdza, z kim ma do czynienia. Człowiek to tylko w tym miejscu ramię maszyny. Tylko że może jednak wciąż ludzie się trochę liczą. Są ważni. O ludzi tu chodzi. Bo komputerom można by znaleźć inne zajęcie. Pewnie wkrótce będzie można powiedzieć: komputery znajdą sobie inne zajęcie. A ludzie mogliby na razie pozostać przy spoglądaniu na siebie, witaniu się, pytaniu, czego potrzeba, szukaniu tego czegoś, wydawaniu, podziękowaniu i pożegnaniu. Mnie by to przynajmniej wystarczyło.

Czyli te komputery są na razie niekonieczne. Stanowią rzecz, której produkcja i utrzymanie, a potem utylizacja powoduje koszty dla środowiska naturalnego, ale z której nie ma w tej chwili realnego pożytku. Więc po co? Tylko z kim o tym w tym sklepie rozmawiać? Chyba właśnie z jednym z tych komputerów, bo to one wydają się w tym miejscu rządzić.

Zamieszczam zdjęcie ze strony tego sklepu – nazwy firmy nie ma, a można zobaczyć, ile jest stanowisk komputerowych. Sklep był równie pusty w czasie mojej dzisiejszej wizyty, co na zdjęciu. Po lewej widać automat, z którym należy pogadać o odbiorze przesyłki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *