noc

Była noc. Do świtu jeszcze parę godzin. Obudziłem się, nie chciałem wracać do sennych koszmarów, ale też koszmar nie mijał wraz z powrotem świadomości. Mobilizowani moi ukraińscy przyjaciele, rzeki krwi, nieusuwalna wizja susz, pożarów i – już niebawem – nieogarnionych rzesz ludzi uciekających ze spalonych, martwych kontynentów. Zacząłem szukać choć kawałka, chwili, wewnętrznej ciszy. Przypomniałem sobie o niedzielnej Ciszy dla klimatu. W telefonie otworzyłem stronę Ciszy. Otworzyłem stronę… i zalała mnie fala zimnej, nieopanowanej paniki. Patrzyła na mnie błazeńska twarz Trumpa w pseudokomicznej pozie. Twarz władcy świata, którego dowolne błazeństwo, dowolne cyniczne okrucieństwo staje się rzeczywistością dla kolejnych grup ludzi. Który tę błazenadę i cynizm podnosi do rangi obowiązującej normy. Pod wizerunkiem napis „słomką go”. Czy to bojowy okrzyk? Czy żart? Poczucie humoru zawiodło mnie. Ściśnięte gardło i poczucie mdłości.

Już dzień, już pozbierany i gotowy mierzyć się z tym, co chwila przynosi, pytam: czy mój dyskomfort, czy może – dramatyczne nieprzystosowanie – są powodem, by nie pisać i nie rozmawiać na nieprzyjemne, budzące lęk i bezradność tematy?

Odpowiedź wydaje mi się jasna: nie, bynajmniej nie, właśnie trzeba znajdować sytuacje i sposoby, by pozostawać w kontakcie z tym, co nawet najtrudniejsze. Ale są sposoby, które nas zamykają i skłaniają do ucieczki, nie pomagają. Szukajmy więc może sposobów, które pomagają, umacniają w konfrontowaniu się z rzeczywistością.

Nie pomagają w tym okrzyki bojowe, nawet jeśli wypowiadane jako żart. Ci, którzy dobrze czują się w ogniu walki pewnie nie potrzebują pomocy w odnajdowaniu się w rzeczywistości – ta, którą mamy oferuje im pod dostatkiem miejsca. Tym niedostosowanym natomiast potrzeba dystansu. Dystansu, jaki daje zrozumienie. Zrozumienie jako objęcie rozumem, świadomością. I zrozumienie sercem, współczuciem, odnalezienie poziomu współistnienia i identyfikacji – na jakimś poziomie – zarówno z tymi ludźmi, którzy są pokrzywdzeni, jak i tymi, którzy są oprawcami, zbrodniarzami, głupcami, narcyzami i kłamcami.

Humor jest sposobem obniżania napięcia, rozbrajania. Ale niestety, nie potrafię roześmiać się widząc komiczną – w założeniu – maskę zbrodniczego błazna. Nie śmieszy mnie też wizja potyczki z nim na słomki – choć on to robi. To tylko szum mający zagłuszyć wydźwięk tragicznie groźnych bezwzględnych decyzji, które pozbawiają szans jakiekolwiek próby ratowania przewracającego się świata.

Podejrzewam, że wśród zaglądających na stronę ciszdlaklimatu jest więcej takich nieodnajdujących się w nowej „normalności”. Szukających przestrzeni innej niż codzienna bezpardonowa, brutalna i cyniczna walka polityczna. W swoim i ich imieniu proszę: niech chociaż na stronie Ciszy dla klimatu nie wita nas symbol naszej ludzkiej klęski – wykrzywiona twarz Trumpa.

PS. Czy jest o co kruszyć kopię? Przecież post znajdujący się pod przywołanym zdjęciem jest mądry i głęboki. Prowadzi do konkluzji najbardziej podstawowej dla naszej ludzkiej kondycji, więc właśnie buduje mądry, współczujący dystans. Dlaczego zatem musi reklamować się zgodnie z regułami współczesnego marketingu: przez szok i eksponowanie głupoty? Kogoś może to przyciągnąć, ale kogo innego – zapewne przedwcześnie, ale zdecydowanie – zniechęcić.

p

Podziel się swoimi dumkami

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *