Cała sprawa z akcją Cisza dla klimatu polega na tym, że dzieje się ona tam, gdzie jesteś. Z innymi ludźmi siędzi się łatwiej (na ogół, choć bywają wyjątki), bo to mobilizujące i wspierające, że dla kogoś jeszcze sprawa katastrofy klimatycznej jest ważna. Łatwiej też spotkać się w ramach Ciszy w mieście, bo komunikacja jest prostsza i większa populacja, więc i jest komu siedzieć. Ale – jak to zawsze w życiu – ostatecznie jesteś sama/sam ze sobą. I zawsze dokładnie w tym miejscu, w którym jesteś. 

Dlatego nie ma tak bardzo znaczenia, że siedzenia uliczne organizowane są w mieście. I że siedzimy w grupie. I że określonego dnia. Możesz zatrzymać się wtedy, kiedy chcesz, gdzie chcesz i z kim chcesz. I nie musisz tego ogłaszać na fejsie lub insta (innych platform nie wymieniamy, bo się nie znamy). Tak jak z medytacją… Nie, inaczej: to jest medytacja, więc to jest postawa, jaką przyjmujesz wobec świata, w tym – siebie.