Moje zainteresowanie tym, jak ludzie postępują z przedmiotami, sprawia, że oglądam śmietniki. Co się dzieje z rzeczami, których ludzie już nie potrzebują? Albo – co ludzie robią z rzeczami, które przestały im być potrzebne? To, jak segregujemy śmieci, jest dla mnie wyrazem szacunku do przedmiotów, które wyrzucamy. Więc przyglądam się, czy na podstawie tego, jak ludzie wyrzucają śmieci, mogę stwierdzić, by dla innych też się liczyło dalsze życie rzeczy kiedyś użytecznych.
Korzystając z cudu techniki, jakim dla mnie jest „Advanced Carousel”, zamieszczam serię zdjęć pojemników na śmieci z Manchesteru. Ogólny wniosek jest taki – choć może słabo to widać na zdjęciach – że nieważne, co jest napisane na wieku, to i tak w środku znajduje się mieszanka wszelkiego rodzaju śmieci. A jednocześnie pojemniki są dość precyzyjnie opisane – mają nadrukowaną instrukcję, co wrzucać, a czego nie. Cóż, widać taki pomysł się nie sprawdza.
Szczególnie niesprawdzanie się pomysłu z podpisami na śmietniku widać na przykładzie pojemnika ulicznego (a nie przydomowego). Tutaj wszystko jest wciśnięte wszędzie.
Zachowały się fragmenty pszczółki, stanowiącej godło Manchesteru. Tak na dowód, że to naprawdę to miasto.
Przydałaby się jakaś konkluzja. Ale co tu konkludować? Sami sobie, Szanowne i Szanowni, wnioski wyciągnijcie. Dla mnie to by było chyba coś w rodzaju: wiemy, że śmieci trzeba segregować i tą świadomością się wykazywać, ale wiedzy tej nie mamy uwewnętrznionej. I że wskazywanie, co gdzie wyrzucać, się nie sprawdza.
Za to poniżej ciekawa ilustracja wykorzystania skłonności rywalizacyjnych, sprzyjająca niekiepowaniu byle gdzie: